Games Marketplace - Odealo
0.00
25 (Click on the icon to view details)

Czym jest świadomość?

This page is a translation of the original work by Dr. C. George Boeree found at http://webspace.ship.edu/cgboer/consciousness.html

 

Other recommended articles and pages
POE ORBS BUY DIABLO 4 GOLD
BUY DIABLO 4 ITEMS BUY OSRS GOLD

 

Świadomość

Bardzo trudno jest opisać czym jest ludzka świadomość. Obserwacja i analiza są procesami psychologicznymi a obserwowanie i analizowanie własnych procesów psychologicznych jest raczej nienaturalne i może być niemożliwe z zachowaniem odpowiedniej dokładności. Dlatego też konieczne jest skorzystanie z różnych metafor i innych metod okrężnych, aby wykonać to zadanie poprawnie. Biorąc to pod uwagę, jest to warte wysiłku.

Jedną z pierwszych rzeczy, które zauważam, jest skierowane na zewnątrz uczucie mojego poznawania. Najbardziej intensywne są te związane ze zmysłami - przede wszystkim parada obrazów i dźwięków. Istnieją również odczucia cielesne, takie jak bóle nóg, napięcie rąk i palców podczas pisania i tak dalej. Zapachy i smaki nie są w tej chwili obecne, ale czuję oddech.

Te doświadczenia zdają się istnieć przez cały czas, ale zmienia się ich intensywność w zależności od mojego skupienia. To skupienie może być dość przypadkowe, w pewnym sensie stanowić ekperymentalną wędrówkę; może być silnie ukierunkowane, gdy skupiam się na ekranie komputera przede mną; może dochodzić z zewnątrz, jak wtedy, gdy dzwoni do mnie moja żona. Nagła zmiana w intensywności bólu nóg również zwraca moją uwagę, jakby były one zewnętrzne.

Bardzo wyraźne jest to w trakcie pisania tekstów na stronę. Kiedy zajmuję się pisaniem, nie zastanawiam się zbyt wiele. Słowa po prostu wypływają z moich palców i pojawiają się na ekranie. Nieznaczne odwrócenie uwagi i zauważam, że mówię „w mojej głowie”. Kiedy szukam konkretnych słów, głos jest bardziej oczywisty. Większość tego, co zwykle określam jako myślenie, wydaje się być formą cichego mówienia. Niemniej jednak słyszę mój głos, chociaż jest raczej cichy.

Czasami przerywam mój wewnętrzny monolog, aby wyobrazić sobie sytuację inną niż ta, w której obecnie się znajduję. Te wyobrażenia, kiedy nie jestem zbytnio na nich skoncentrowany, wydają się bardzo kompletne. Ale kiedy próbuję dokładniej się temu przyjrzeć, poczucie kompletności znika. Tak naprawdę to wydaje się, że niewiele tam jest. Moje obrazy są bardzo bladymi, niepełnymi przedstawieniami doznań zmysłowych. W rzeczywistości wydaje się, że istnieją tylko znaczenia tych obrazów, bez informacji sensorycznych. To doświadczanie bardziej „jakby” obraz tam był. To to samo uczucie, jakie mam w przypadku mojego głosu wewnętrznego.[1]

Niezależnie od tego, czy obserwuję rzeczywistość, czy rozważam nad obrazami mentalnymi, zawsze wydaje się, że istnieje pewna perspektywa doświadczania. James nazwał to „ja”. "W rzeczywistości nie jest to bardzo silne poczucie obecności: większość moich doświadczeń jest wciąż uzewnętrzniona, to parada obrazów i dźwięków, zewnętrznych i wewnętrznych."

„Ja” w kontekście spostrzegania ma bardzo szczególny zmysł fizyczny: to tak, jakbym patrzył oczami. Widzę kościste struktury wokół moich oczu, zwłaszcza nosa. Mój obraz jest zawsze otoczony rozmytym konturem moich okularów. Zauważyłem, że moje ciało wypływa spod kości policzkowych. „Ja” słuchu jest mniej oczywiste i wydaje się znajdować w środku mojej głowy. Jest to ściślej związane z moimi uszami, kiedy aktywnie uczestniczę w słuchaniu, ale to skojarzenie pozostaje raczej słabe. „Ja” bólu nóg jest najdziwniejsze. Ból jest zlokalizowany w mojej nodze, a jednak jest jakoś mój. To tak, jakby noga była dla mnie obca i była tylko częścią mnie. Ból zdecydowanie nie jest odczuwany jako zlokalizowany w mojej głowie lub mózgu.

Doświadczanie ma do siebie również tymczasową spójność. Istnieje poczucie, że każda chwila prowadzi do momentu przyszłego, który jest częściowo obecny w każdej chwili. Przeszłość, szczególnie bezpośrednia przeszłość, kilka sekund lub minut wcześniej, jest również nieco obecna. Wydaje mi się więc, że "teraz" ma pewną grubość, że tak naprawdę nigdy nie jest to tylko chwila obecna, ale raczej minuta lub dwie.

Częściowo wydaje się, że chodzi o to coś, co dodałem do obrazu: zdarzają się nawet chwile, w których bardziej odległe zdarzenia z przeszłości nadają teraźniejszości sens i kiedy wyobrażona przyszłość czyni to samo. Innymi słowy, moje doświadczanie jest nasycone „mną”. Moja fizyczna obecność, moje przeszłe doświadczenia, moje plany na najbliższą i odległą przyszłość są obecne w mniejszym czy większym stopniu.

To tak, jakbym patrzył na świat przez siebie, przez cały osad, który zebrał się przez lata wokół mojego wyobrażenia o tym, kim jestem. Metaforą, która do mnie dotarła, to sposób, w jaki nasze fotoreceptory otrzymują światło, które musi faktycznie przejść przez interneurony, do których wyślą swoje wiadomości i naczynia włosowate, z których czerpią substancje odżywcze.

Doświadczanie jest również zabarwione nastrojem i emocjami. Czuję się na przykład zirytowany rozpraszającym hałasem i zirytowany trudnością znalezienia słów. Wydaje się, że moje doświadczenia zawsze mają emocjonalny kolor, nawet gdy wszystko jest raczej spokojne. Nastroje są wprost wyrażeniem mojej osoby: odzwierciedlają, jakie znaczenie mają dla mnie konkretne wydarzenia, w jaki sposób są one cenione lub nie doceniane.

Doświadczenia percepcyjne są dla mnie postrzegane jako zewnętrzne, nawet gdy są fizycznie wewnętrzne (tak jak ból). Bardziej poznawcze zdarzenia mają charakter słabych spostrzeżeń, a nawet jedynie znaczeń które nasuwają spostrzeżenia. Emocje są bardziej we mnie, nie fizycznie, ale psychicznie i wskazują na stan istnienia.

Doświadczenia są powiązane ze sobą moją fizyczną obecnością, moją emocjonalną obecnością i ich połączeniem w czasie. Poczucie perspektywy („ja”) wydaje się istnieć bardziej po fakcie niż wcześniej. Opierając się na moim ciele, emocjach i ciągłości czasowej, „ja” wydaje się być zbudowane na sedymentacji moich życiowych doświadczeń, które stanowią „ja”.

Logika prowadzi mnie do myślenia, że ​​perspektywa lub „ja” powinna istnieć od samego początku, aby zapewnić formę dla doświadczeń życiowych, wokół której będą krążyć i w niej osiadać. Ale uczciwa obserwacja mówi mi, że „ja” faktycznie jest najważniejsze, a poczucie perspektywy pochodzi ode „mnie”. Pytanie zatem brzmi: jeśli to nie perspektywa „ja” stanowi „studnię grawitacyjną”, w którą osadza się poczucie jaźni, to czym właściwie jest?

Jest jeszcze jeden aspekt przeżywania, który nie zawsze jest w pełni dostępny, ale wydaje mi się, że czai się w tyle przez większość czasu (jeśli nie cały czas), a jest nim niedostatek. Zawsze istnieje poczucie bycia wciąganym lub odpychanym w taki czy inny sposób. Moje doświadczanie zawsze „gdzieś idzie”, najwyraźniej niezadowolone z tego, gdzie jest teraz. Jest to najbardziej oczywiste, gdy odczuwam ból i potrzebuję poruszać nogami, lub kiedy coś mnie denerwuje lub rozprasza. Ale jest też w moim pragnieniu kontynuowania pisania, w moich wysiłkach, aby pozostać skupionym i kiedy podążam za tokiem myślenia.

Są chwile, kiedy patrzysz przez okno, medytujesz lub zasypiasz, kiedy ta potrzeba wydaje się nieobecna (lub prawie nieobecna). Ciekawe, że moje poczucie świadomości zaczyna się w tej chwili wymykać. Istota doświadczająca i rzeczywistość doświadczana zacierają się. Emocje i nastrój uspokajają się. I często zasypiam.

Na nieszczęście dla moich celów, mam ponad 50 lat mojego „ja”, przez które muszę przedzierać się doświadczając każdej chwili. Oczywiście trudno mi wyobrazić sobie stan psychiczny noworodka. Może trochę „kreatywna empatia” może być pomocna: oczekiwałbym, że istnieje dość stały percepcyjny „szum”, w którym pewne zdarzenia nabierają pewnego poziomu sensu dla dziecka, łącząc się z zalążkiem rozkoszy i cierpienia, w tym , oczywiście, ból i przyjemność. Te doświadczenia oraz fizyczna perspektywa ciała stają się skupieniem, wokół którego rozwija się poczucie tożsamości. Dziecko zaczyna przewidywać złożone sekwencje wydarzeń wokół niego i może nawet mieć proste wspomnienia wcześniejszych doświadczeń, te pierwsze, możliwe, że w postaci snów.

Być może trochę się przedłużam, ale wyobrażam sobie, że po drodze może nastąpić szereg doświadczeń „aha”: odkrycie, że dłonie i stopy pozwalają na dziwne doświadczenie dotykania osoby dotykającej; odkrycie, że można na chwilę zatrzymać obraz w umyśle, gdy ten znika; widzenie w lustrze innego dziecka, tylko po to, by przekonać się, że to ty; udawanie, że coś jest inne niż jest i oszukiwanie kogoś.

Być może te doświadczenia trwają przez całe dzieciństwo, nawet do dojrzałości. Na przykład niejasno przypominam sobie gdzieś w szkole podstawowej nagłą świadomość siebie z perspektywy innych.

Wnioski

Jeśli przyjmiemy założenie, że świat poza naszymi umysłami jest podobny do tego, którego doświadczamy (nigdy nie spotkałem się z żadnym dobrym powodem, by w to wątpić)[2], wówczas cechy, które wprowadzają świadomość ponad prostą wrażliwość na bodźce, obejmują:

  1. Mamy w sobie pewną potrzebę lub zestaw potrzeb, zdolność do cierpienia i rozkoszy, która zapewnia nam podstawę do odróżniania co jest dla nas ważne, a co nie.
  2. Z biegiem czasu zbieramy istotne dla siebie doświadczenia, oparte na tej potrzebie, które stają się tożsamością taką, jak James nazywa „ja”.
  3. To „ja” dostarcza nam nastrojów, emocji, oczekiwań, wspomnień itp., które stają się częścią ciągłej parady wydarzeń zewnętrznych i wewnętrznych, które składają się na nasze doświadczanie.
  4. Widząc „poprzez” te przejawy siebie, doświadczamy życia jakby z perspektywy (Jamesa „ja”), wiążąc nasze doświadczania ze sobą i z nami samymi.

Jeśli zaakceptujesz moje przypuszczenia i zgodzisz się z moimi spostrzeżeniami i spekulacjami, wierzę, że zauważysz, że świadomość nie jest już tajemnicą w niedorzecznej rzeczywistości. Zamiast tego spostrzeżesz, że świadomość jest naturalnym rezultatem bycia formą życia, która ma potrzeby, jest wrażliwa na różnorodne bodźce i jest zdolna do przechowywania i wykorzystywania informacji. To, że jesteśmy świadomi, pozostaje zdumiewające.

[1]Moje badania fenomenologiczne przekonały mnie, że obrazy są bardziej kwestią niezrealizowanego patrzenia niż uwewnętrznionego widzenia. Kiedy wyobrażamy sobie jednorożca, „przewidujemy” głowę konia i pojedynczy róg ze względu na nasze przewidywanie. W ten sam sposób słuchamy piosenki, zamiast słyszeć ją „w naszych głowach” i badamy powściągliwym ruchem wyimaginowaną powierzchnię, zamiast doświadczać delikatnych bodźców dotykowych. Jednak ludzie doświadczają również dość uderzających obrazów mentalnych, a także pozbawionych wyobrażeń pomysłów, które nie obejmują tego rodzaju cielesnego oczekiwania. Aby uzyskać więcej informacji, zobacz Images and ideas.

[2]To oczywiście bezpośredni realizm Reida. Moja wersja realizmu bezpośredniego nazywa się realizmem jakościowym, który obejmuje ideę, że cechy, które postrzegamy, są przed zmierzonymi strukturami, które nauka zwykle przyjmuje za fundamentalne. Aby uzyskać więcej informacji, zobacz mój artykuł Quality Realism.